Czy jedzenie może stać się nałogiem?
Jedzenioholizm to kolejny nałóg, w którego istnienie laikom trudno uwierzyć. Bez uzależniających substancji chemicznych (papierosy, alkohol) można funkcjonować, bez jedzenia – nie, bo jest nam niezbędne do życia. Gdzie przebiega granica między zdrową, towarzyszącą biesiadowaniu radością z jedzenia a chorobą?
Jedzenioholizm, jak każde uzależnienie, zaczyna się niewinnie. Lubimy jeść, więc zdarza nam się pochłonąć dużą porcję, a potem jeszcze wziąć dokładkę. Szczególnie wtedy, popadamy w gorszy albo euforyczny nastrój. Waga rośnie, więc czujemy się winni i próbujemy zniwelować skutki obżarstwa albo ukryć je przed otoczeniem, które zaczyna reagować na nasz problem. Im gorsze samopoczucie psychiczne, tym częściej sięgamy do lodówki, tak jak inne uzależnione osoby sięgają po alkohol, tytoń czy podłączony non stop do sieci komputer. Stąd już bardzo blisko do wejścia w spiralę postępującego, wymagającego specjalistycznej terapii, nałogu.
Badacze podkreślają, że uzależnienie od jedzenia jest uzależnieniem „wieloaspektowym” (N. Ogińska- Bulik, 2010). Co znaczy, że przy jego diagnozowaniu bierze się pod uwagę nie tylko ilość przyjmowanego pokarmu. Istotny jest sposób jedzenia, jakość produktów żywnościowych, częstotliwość posiłków, a przede wszystkim myśli i emocje, które pojawiają się w związku z zachowaniami jedzeniowymi. Jak odróżnić, powszechne w naszej polskiej tradycji, przejadanie się podczas spotkania w miłym towarzystwie od jedzenioholizmu? Kompulsywne jedzenie określa się jako „zaburzenie odżywiania się polegające na spożywaniu zbyt dużej ilości pokarmu w niekontrolowany sposób, bez odczuwania głodu fizycznego”. Jedzenie staje się nawykowe, niekontrolowane, ma na celu „zajadanie” problemów, zamiast konfrontacji z nimi i poszukiwaniu rozwiązań. Służy zagłuszaniu trudnych emocji. W sytuacji podwyższonego napięcia, lęku, niepokoju albo silnych uczuć wywołanych różnymi przeżyciami (również pozytywnymi), jedzenie pełni rolę nietypowego „narkotyku”. Pozwala, chociaż na chwilę, uciec od przeżyć, z którymi trudno nam stanąć twarzą w twarz.
O jedzenioholizmie mówimy wtedy, gdy skupienie na spożywaniu posiłków to coś znacznie więcej niż spożywanie dużej, zaskakującej innych biesiadników, porcji. Często pojawiają się specyficzne, związane z kulinariami rytuały. Zaabsorbowanie jedzeniem coraz bardziej się nasila, staje się ważną częścią życia i wpływa na sposób funkcjonowania dotkniętej nałogiem osoby w różnych sferach (praca, życie osobiste, które schodzą na coraz dalszy plan). Podobnie jak w przypadku uzależnień od substancji psychoaktywnych czy innych uzależnień od wykonywania czynności, kluczowe jest występowanie przymusu – w tym przypadku przymusu jedzenia, zwane kompulsją. Trudnościom w kontrolowaniu zachowań jedzeniowych, zwłaszcza ilości spożywanych produktów, towarzyszy konieczność zwiększania dawek. Uzależnione osoby tak silnie krążą myślami wokół posiłków, że zaniedbują inne źródła przyjemności. Nie mogą przestać jeść, nawet jeśli wykonywane czynności działają na nich destrukcyjnie, wpływają negatywnie na zdrowie. Zdarza się, że napad żarłoczności zostaje przerwany dopiero wtedy, gdy ból żołądka staje się nie do zniesienia, fizycznie nie da się już więcej zjeść, bo żołądek jest przepełniony.
Jedzenioholizm objawia się podobnie jak bulimia – występują napady objadania się. Różnica polega na tym, że nie towarzyszy im konieczność pozbycia się jedzenia, które już zostało spożyte. Osoby dotknięte tym zaburzeniem często są otyłe, cierpią na nadwagę. Oczywiście nie każda „puszysta” osoba to jedzenioholik, czasem na wygląd wpływają inne czynniki biologiczne. Podejrzewając u kogoś zaburzenia odżywiania, warto zwrócić uwagę, czy nie występują inne niż otyłość symptomy, np. zbyt częste spożywanie posiłków, w ściśle określonych porach dnia (np. co dwie godziny), trudność w zapanowaniu nad ilością spożywanego jedzenia, szybsze niż ogólnie przyjęte tempo spożywania posiłków, skłonność do sięgania po produkty spożywcze mimo braku odczuwania głodu. Zaburzone osoby często wstydzą się swojego problemu, przeczuwają, że coś jest nie tak. Boją się, by ktoś tego nie zauważył i unikają jedzenia w towarzystwie. Dlatego otoczenie często długo nie orientuje się, że bliska osoba ma kłopot i nie potrafi sobie z nim poradzić. Jakie kryterium jest kluczowe? Występowanie mechanizmu nałogowego regulowania uczuć. W przypadku jedzenioholików, jego występowanie można stwierdzić obserwując okresowe napady obżarstwa, których podłożem są przyczyny emocjonalne, a nie faktyczne uczucie głodu. „Wraz z zapętlaniem się problemów emocjonalnych i obżarstwa rozwija się też mechanizm zaprzeczania i iluzji. Osoba dotknięta chorobą staje się bezkrytyczna wobec jej objawów, zaś negatywne skutki zarówno zdrowotne, jak i osobiste, minimalizuje, nie dostrzegając ich rzeczywistych przyczyn” (K. Gąsior, 2013).
Charakterystyczna jest trudność w kontakcie z coraz bardziej zaburzoną osobą. Na próby wyrażenia troski czy niepokoju o sposób odżywania czy wagę reaguje nerwowo, często zaprzecza, jakoby miała jakiekolwiek problemy, albo ogranicza kontakt z ludźmi, którzy próbują interweniować. Uznanie, że cierpi z powodu uzależnienia od jedzenia, pociągnęłoby za sobą konieczność rozważenia, jakie emocje próbuje rozładować napadami żarłoczności. A z tymi emocjami jedzenioholik, bardziej lub mniej świadomie, nie chce/nie potrafi się skonfrontować.
Czy granica między zwykłym objadaniem się a zaburzeniem została przekroczona, można się zorientować, obserwując nawyki związane ze spożywaniem posiłków: stopień umiejętności kontrolowania ilości jedzenia (czy potrafimy przestać jeść, czy występują napady żarłoczności, czy spożywamy posiłki pomimo braku głodu), czy zdarza nam się wśród ludzi przełknąć tylko kilka kęsów, a potem „dojadać” w samotności, stosować drastyczne diety czy głodówki, a następnie kompulsywnie się objadać), stosunku do swojego ciała i wyglądu (niepokój co do zbyt wysokiej/zbyt niskiej wagi, stosowanie forsujących ćwiczeń fizycznych w celu poprawy wyglądu, intensywne myślenie o tym, czy wystarczająco dobrze się prezentujemy), reakcji otoczenia (czy ktoś wyraził zaniepokojenie z powodu naszej wagi, czy ktokolwiek sugerował konsultację ze specjalistą). Wszystkie wspomniane symptomy są ze sobą powiązane, jedno zachowanie uruchamia drugie. Poczucie winy z powodu żarłoczności pogarsza samopoczucie, a w trudnych chwilach osoby zaburzone próbują sobie poprawić nastrój wykonując kompulsywne czynności. Czyli znów może się zdarzyć niekontrolowane, automatyczne spożywanie nadmiernej ilości jedzenia – podobnie jak w przypadku innych nałogów zażywa się substancje psychoaktywne bądź wykonuje inne, mające rozładować emocje czynności, (robienie zakupów, na które nas nie stać, granie z gry hazardowe, nadmierne korzystanie z Internetu czy praca ponad siły).
Opracowanie: Paulina Ilska
- N. Ogińska – Bulik, Uzależnienie od czynności. Mit czy rzeczywistość? Warszawa: Difin 2010
- K. Gąsior, Gdy jedzenie staje się problemem. Czy jesteś uzależniony?, Fundacja ETOH, Warszawa 2013.