Skip to main content

Studentka uzależniona od Facebooka. Historia Aleksandry

Co dawał jej Facebook? „Znosił moją samotność. Nie byłam sama, bo przecież „wokół” – na ekranie – miałam tylu znajomych. Wrzucając kolejne posty, które były lubiane przez innych, czułam się dowartościowana. W sieci byłam „fajniejsza” niż w realu. Gdy wyłączałam Facebooka znów jednak wracałam do szarej rzeczywistości, od której chciałam uciec.” Poznajcie Aleksandrę.

Nie pamięta dokładnie, kiedy to się zaczęło. Mniej więcej pod koniec liceum. Aleksandra jest z pokolenia, które dorastało ze smartfonami i tabletami w rękach. Internet towarzyszył im każdego dnia. To tam przeniosło się życie towarzyskie, a – jak wspomina Aleksandra – z social mediów i Facebooka korzystali wszyscy, więc w jednym miejscu, bez wychodzenia z domu, jej znajomi mogli być „razem”.

– Kiedy dziś o tym myślę, widzę, że ta ucieczka do świata wirtualnego nie dotyczyła tylko mnie. Nagle wszyscy w to weszliśmy, sieć nam wessała. Widywaliśmy się głównie w szkole, na lekcjach, a po nich, zamiast spotykać się na podwórku, w kinie czy gdziekolwiek indziej, siedzieliśmy w domach, z telefonami przed nosem. Tak wyglądała nasza rzeczywistość. – przyznaje dziewczyna. –  Nie mówię oczywiście, że nie organizowaliśmy wypadów, imprez, jakiś spotkań. To również było. Ale z pewnością zwykły kontakt telefoniczny zamieniliśmy na czat na Facebooku.

Aleksandra długo nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest uzależniona od Facebooka. Pierwszy raz pomyślała o tym podczas rozmowy z koleżanką. – Pamiętam, że któregoś dnia, będąc na spacerze z przyjaciółką, przyłapałam się na tym, że ciągle myślę tylko o tym, aby zalogować się na Facebooku i nawet nie słucham tego, co ona do mnie mówi. – wspomina.

Poza tym, do odrabiania lekcji bardzo często potrzebny był jej komputer, a na nim mogła być cały czas zalogowana. I zresztą była… – Zamiast w 100% skupić się na szkole i pracy domowej, siedziałam przed monitorem i bezmyślnie przewijam „walla”, oglądając zdjęcia albo czatując ze znajomymi. W sumie ja cały czas byłam online, bo – jak wszyscy – miałam aplikację „fejsa” w telefonie, a więc w drodze do domu czy gdziekolwiek indziej – byłam podpięta do sieci.” – opowiada Ola.

Nawet wieczorem, gdy miała ochotę obejrzeć film, ciągle łapała się na tym, że bardziej chciała wejść na Facebooka i sprawdzić, co słychać u jej znajomych. – Wariowałam, kiedy omijał mnie jakiś „news”, albo nie byłam na bieżąco ze wszystkimi aktualnościami na funpagach, które lubiłam. Dziś wiem… to chore! – mówi otwarcie dziewczyna.

Sytuacja zaczęła się pogarszać, gdy Aleksandra skończyła liceum i straciła stały kontakt z przyjaciółmi ze szkoły. – Miałam ogromne poczucie straty. Byliśmy fajną grupą ludzi, których wiele łączyło. Po maturze wszyscy poszliśmy w swoich kierunkach, ale wciąż byliśmy „znajomymi” na fejsie. Dlatego spędzałam tam jeszcze więcej czasu. Nawet kiedy przebudzałam się w nocy, pierwsze co robiłam, to łapałam za telefon i odpalałam „fejsa”. – opowiada dziewczyna.

Na studiach poznała chłopka, z którym była w związku prawie 2 lata. Pomieszkiwali razem. Jednak ich związek nie przetrwał problemu Oli.

– Jak to na początku nowej znajomości, zachłysnęłam się Michałem. Chcieliśmy być razem, mocno się zbliżyliśmy. Od samego początku widział, że ciężko mi się rozstać z telefonem, ale wtedy nie przypuszczał, ja zresztą też nie, że Facebook działa na mnie jak narkotyk lub alkohol. Po kilka miesiącach nasz związek zaczął się psuć. Michał tłumaczył, że jestem „obecna” 1/4 czasu, bo 3/4 spędzam na Facebooku. Miał racje, choć wtedy ciężko mi było się do tego przyznać, chyba przed samą sobą. – tłumaczy Aleksandra.

Były chwile, gdy na „fejsie” siedziała dnie i noce. Czasem Michał widział ją o 5 rano, ledwo żywą, przed ekranem monitora. Zdarzały się również sytuacje, kiedy po namiętnym zbliżeniu Ola potrafiła od razu pobiec do telefonu, aby chwilę z kimś poczatować. Wielokrotnie obiecywała, że sytuacja się zmieni, że wie, że to niezdrowe. Nigdy jednak nie zdecydowała się na usunięcie konta na Facebooku, ale wielokrotnie go dezaktywowała, by po jednym dniu przywrócić profil. – Nie potrafiłam bez tego żyć… Kiedyś Michał odpiął i schował router. Ale po awanturze, którą mu urządziłam, zabrał swoje rzeczy i odszedł. – opowiada dziewczyna.

Niedługo po rozstaniu z Michałem do Oli dotarło, że Facebook jest dla niej problemem. Rozmawiała o tym z przyjaciółką, która również przyznała, że dziewczyna za bardzo zatraciła się w życiu na „fejsie”. Poleciła jej kontakt z profesjonalistą. – Obawiałam się pierwszej wizyty u terapeuty. Wtedy nie widziałam jeszcze, co Facebooku mi zabiera. Bałam się też, że w ogóle nie będę mogła korzystać z komputera i Internetu, a przecież w dzisiejszych czasach to niemożliwie. Jednak po pierwszej rozmowie psycholog rozwiał moje wątpliwości. – tłumaczy Aleksandra.

Obecnie Ola jest w trakcie terapii. Nie tylko uczy się korzystać z Internetu w „zdrowy” sposób, ale pracuje także nad innymi problemami, które wypłynęły podczas rozmów z psychologiem i z których wcześniej nie zdawała sobie sprawy. – Rozmowy z terapeutą uświadomiły mi, dlaczego tak silnie zaangażowałam się w Facebooka. Przepracowaliśmy moje relacje z rodzicami, którzy zawsze byli wobec mnie bardzo wymagający. Rzadko kiedy słyszałam od nich, że coś dobrze zrobiłam i są ze mnie dumni. Raczej zachęcali mnie do ciągłego rozwoju, bo przecież „zawsze można zrobić lepiej”. Przez to jestem raczej nieśmiała w kontaktach z innymi, boję się oceny i mam niskie poczucie własnej wartości. Jednak terapia pozwala mi pracować w tych obszarach i już teraz widzę duże postępy. – mówi z dumą Ola. A czego najbardziej żałuje? – Na pewno tego ogromu czasu, który straciłam, spędzając go na Facebooku. Mogłam przecież robić wtedy tyle różnych rzeczy… Ale po chwili dodaje: – Nic jednak nie dzieje się bez powodu. Wiem, że jeszcze wiele pracy przede mną, ale jestem dobrej myśli.

Dziś Ola świętuje każdy dzień i godziny bez Internetu. Znalazła też nową pasję – projektowanie ubrań. Zmieniła kierunek studiów i uczy się tego, co pokochała. Odnowiła też znajomość z Michałem. Są przyjaciółmi, ale dziewczyna ma nadzieję na odbudowę ich relacji.

 

* Na prośbę bohaterki imiona zostały zmienione.

Fot. NeONBRAND, Unsplash.com