FOMO, narcystyczne oczekiwanie na „lajki“, szukanie odskoczni – czyli jak uzależniamy się od Facebooka?
Co by było, gdybyśmy skasowali nasze konto na Facebooku? „Dla niektórych to iście przeraźliwa wizja. I ci mają z Facebookiem kłopot. Dla niektórych ludzi detoks od social mediów jest jak detoks narkotykowy – dosłownie! Chodzą po ścianach, nie wiedzą co ze sobą począć, są sfrustrowani, rozdrażnieni.“ O korzystaniu z social mediów i uzależnieniu od Facebooka rozmawiamy z Katarzyną Kucewicz, psycholog, psychoterapeutką i założycielką Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN w Warszawie.
Dorota Bąk: Przywykliśmy mówić: „Nie masz konta na Facebooku – nie istniejesz”… Czym social media nas wabią?
Katarzyna Kucewicz: Obecnie jest tak, że wiele spraw zarówno zawodowych, jak i prywatnych rozwiązuje się za pomocą mediów społecznościowych. Jest to najszybszy transfer informacji. Pozwala odszukiwać ważne dla nas osoby i błyskawicznie się z nimi kontaktować. Osoby, ale też sklepy, firmy, usługi… Sama zauważam, że sporo pacjentów wybiera mój fanpage jako drogę komunikacji. Czyli już nie tylko kwestie towarzyskie, ale w zasadzie większość spraw można załatwić na jednej stronie jaką jest platforma Facebooka. A przy okazji można się autoprezentować – pokazywać siebie w kontrolowany sposób, wyrażać (czasami pewnie tylko w takiej formie) swoje prawdziwe opinie i osądy, kreować dowolnie swój wizerunek. To bardzo wciąga.
D.B.: Niestety coraz częściej konta na Facebooku mają też dzieci, nawet 9-10-letnie… My w młodości głównie przebywaliśmy na dworze z kolegami, teraz dzieci „przebywają” ze sobą non stop, tylko że wirtualnie. Do czego to doprowadzi w przyszłości?
K.K.: Technologia bardzo zmienia nasze życia i pora, aby to jasno powiedzieć – raczej nie ma szans, że kiedykolwiek cofniemy się do czasów kalkulatora i walkamana. Tak już jest, że sieć jest elementem życia, tak jak dla naszych rodziców była telewizja, czy wcześniej – wynalezienie telefonu. Jestem przekonana, że gdy wynaleziono telefon pojawiały się pytania, czy ludzie już przestaną się spotykać, skoro mogą rozmawiać na odległość? Tak samo jest z internetem. Trochę nim straszymy, ale to nie jest złe narzędzie, a Facebook może być naprawdę cenny – pod warunkiem, że pozwalamy na korzystanie z niego dzieciom, ale pod naszym (doroslych) czujnym okiem! Dziecko kilkuletnie na Facebooku moze błyskawicznie stać się ofiarą ludzi ze złymi intencjami. Podejrzewam, że dla małych dzieci Facebook nie stanowi specjalnego zagrożenia uzależnieniem – bo jest dość nudny. Natomiast już gimnazjaliści wciągają się silnie w social media, bo tam rozgrywa się wiele emocjonalnych sytuacji – ktoś melduje, że jest w związku, że ma nową sukienkę, że jest zły na koleżankę… Mówi się też o tym, że Facebook wygenerował sieciowy bulling, czyli przemoc rówieśniczą wyrażaną online – dzieci kompromitują siebie filmikami czy zdjęciami, albo czynią sobie inne złośliwości – jest im łatwiej ponieważ są za szybą komputera, a nie face to face. Myślę, że za kilka lat Facebook może być zastąpiony całkiem innym narzędziem, miejmy nadzieję, że bezpiecznym dla naszych pociech.
D.B.: Czy Pani zdaniem kobiety / dziewczęta i mężczyźni / chłopcy korzystają z Facebooka z innych powodów? Ostatnio czytałam, że płci pięknej social media służą do komunikacji w grupach rówieśniczych, jako rozrywka i forma spędzania czasu wolnego, natomiast mężczyznom – w celach kompensacji czy podniesienia samooceny poprzez przynależność do grupy…
K.K.: Dokładnie tak jest i odpowiada to naszym stereotypowo kobiecym i męskim cechom. My kobiety jesteśmy bardziej relacyjne i emocjonalne, a przy tym mniej czasu spędzamy przed komputerem. Większość z nas nie jest do tego tak przyzwyczajona, jak chłopcy, którzy – jeśli są millenialsami – prawdopodobnie od ponad 20 lat grają w gry i obcują w sieci. Mężczyźni też chętnie się porównują. Lubią dyskutować na forach i wyrażać swoje zdanie. Ale myślę też, ze te statystyki nie do końca są trafione w punkt. Bo prawda jest taka, że bez względu na płeć, jeśli osoba ma silną narcystyczną potrzebę podziwu i aprobaty to Facebook ją wciągnie bez reszty. Bo daje on możliwość wykreowania dokładnie takiego wizerunku, jaki chcemy. Szczęśliwi czy nie, zamożni czy nie, to nie ma znaczenia. Na Facebooku możemy żyć życiem prawdziwej gwiazdy, zbierać podziwy i polubienia. Druga strona medalu, którą znam z sesji z pacjentami, jest taka, że potem przychodzi do spotkania w realu i takie wykreowane osoby czują się tragicznie. Wstydzą się pokazania prawdy o sobie, mają wrażenie, że to jakie są jest mało atrakcyjne.
D.B.: Czy to też oznacza, że mężczyźni / nastoletni chłopcy częściej uzależniają się od Facebooka? Kto najczęściej odwiedza gabinet terapeuty szukając pomocy w tej sprawie?
K.K.: Niestety świadomość ludzi jest mizerna – większość osób uzależnionych od Facebooka bagatelizuje ten problem, albo nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Zwykle jest tak, że pacjenci zgłaszają inne problemy – kłopoty w relacjach, trudności z koncentracją, prokrastynację (tendencja utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia – przyp. red), niską samoocenę, poczucie gorszości względem przyjaciół czy znajomych. Dopiero w trakcie pogłębionego wywiadu, gdy szukam odpowiedzi na pytanie, co takiego dzieje się z pacjentem, że doświadcza on takich trudności, okazuje się, że kłopotem jest Facebook i stałe jego śledzenie.
D.B.: Czy zna Pani statystyki, ilu użytkowników Facebooka już jest uzależnionych, a ilu jest zagrożonych uzależnieniem?
K.K.: Tylko te dostępne w sieci. Pamiętajmy, że statystyki uzależnień bazują tylko na deklaracjach więc, zawsze dodać należy jakieś 25 proc., czyli tych , którzy się nie przyznają.
D.B.: Kto (osoby o jakich cechach osobowości) częściej wpada w sidła uzależnienia od Facebooka?
K.K.: Zależy w jaki sposób uzależniliśmy się od niego. Możemy cierpieć na kompulsywne FOMO, czyli neurotyczny lęk przed wypadnięciem z obiegu informacji. Możemy również narcystycznie uzależnić się od pochwał i przeżywać smutek z powodu małej ilości polubień. Albo jesteśmy typem stosującym mechanizm obronny unikania i Facebook stanowi świetną odskocznię od prawdziwych problemów, albo wręcz staje się nieświadomą strategią samoutrudniania. Czyli ktoś ma wykonać projekt, a nieświadomie traci czas przeglądając Facebooka, tak by potem mieć na co zrzucić odpowiedzialność za jakość jego projektu. „No tak” – pomyśli taki ktoś, „to wszystko przez Facebooka“. I wreszcie – może być tak, że Facebook uzależni osoby tłumiące w sobie duże pokłady agresji. Ta sposobność rozładowywania się poprzez krytykowanie czy wykłócanie się w komentarzach pod postami również może stać się regulatorem emocji.
D.B.: Samo korzystanie z Facebooka nie jest czynnością patologiczną, przynajmniej do czasu… Jak poznać, że to już uzależnienie?
K.K.: Jeśli nie jesteśmy w stanie wytrzymać bez logowania się na Facebooka przez kilka godzin, to znaczy, że trzeba się sobie przyglądać. Jeśli wrzucamy od dawna więcej niż jeden post dziennie – też byłabym ostrożna, czy to aby nie przeniesienie życia do internetu.
D.B.: Sama również korzystam z Facebooka, choć raczej sporadycznie. Jednak faktycznie nawet czasem coś zamieszczając śledzę liczbę polubień i komentarzy przy moich aktywnościach, a z każdym kolejnym „lajkiem” robi mi się przyjemniej. O czym to świadczy? Jestem na dobrej drodze do uzależnienia?
K.K.: To zależy jak wyobrażamy sobie, co by było, gdybyśmy skasowali nasze konto. Dla niektórych to iście przeraźliwa wizja. I ci mają z Facebookiem kłopot. Dla niektórych ludzi detoks od social mediów jest jak detoks narkotykowy – dosłownie! Chodzą po ścianach, nie wiedzą co ze sobą począć, są sfrustrowani, rozdrażnieni. Warto siebie sprawdzić – ile jesteśmy w stanie wytrzymać z daleka od logowania się na ten portal.
D.B.: Jakie są możliwości leczenia uzależnienia od Facebooka?
K.K.: Klasyczna terapia uzależnień behawioralnych, taka jak terapia uzależnień od internetu – czyli nauka kontrolowania impulsów i radzenia sobie z napięciem. Sprawdzanie Facebooka u uzależnionych ma zwykle cechy typowej kompulsji, czyli natrętnego przeglądania ciągle tego samego. Terapia oducza spędzania bezsensownych godzin w sieci. Uczy jak planować czas i jak sobie radzić gdy mamy FOMO – czyli palącą potrzebę upewnienia się, czy jesteśmy ze wszystkim na bieżąco. Terapia uzależnienia od facebooka powinna też zawierać w sobie wątek samoakceptacji, powrotu do życia tu i teraz, w realności.
D.B.: I na koniec, jak bezpiecznie korzystać z Facebooka, aby się nie uzależnić? Co by Pani poradziła młodszym i starszym użytkownikom tego portalu?
K.K.: Przede wszystkim zachęcam do tego, by Facebooka usunąć z telefonu – to naprawdę wiele daje, gdy nie mamy go pod ręką – gwarantuję wielką oszczędność czasu. Zalecam, by nałożyć sobie pewną dyscyplinę – nie siedzieć więcej niż 45 minut dziennie na portalach społecznościowych. Zachęcam też do tego, by ograniczyć dodawanie postów do 2-3 w tygodniu. Tym sposobem nie będziemy mieć nawyku informowania o wszystkim facebookowiczów i sprawdzania ich reakcji. Warto rozplanować sobie tydzień – poszukać zamiennych aktywności, zaangażować się w coś innego. Nagradzać siebie gdy będzie się nam udawało ograniczyć surfowanie po tej platformie. To może być przykładowo symboliczne zrobienie sobie aromatycznej herbaty, albo zapisanie się na masaż – wszystko co da poczucie nagrody.
D.B.: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Dorota Bąk
Katarzyna Kucewicz– psycholog, psychoterapeuta, założycielka Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN w Warszawie. Autorka licznych wypowiedzi eksperckich i artykułów o tematyce psychoterapii i terapii uzależnień behawioralnych. W 2015r. została wydana jej książka „ZAKUPOHOLIZM, jak samodzielnie uwolnić się od nałogu kupowania?“, pierwsza i jak dotychczas jedyna polska publikacja o tym zjawisku. W 2017r. wydana została kolejna, tym razem współautorska publikacja „Rodzina po ludzku“. Obecnie pracuje nad kolejną książką.