Mityczny heros James Bond czy seksoholik Brandon? – uzależnienie od seksu w filmie
Świadomość istnienia uzależnień behawioralnych się zwiększa, ale wciąż jest niższa niż świadomość istnienia uzależnień od substancji chemicznych. Szczególnie wiele mitów narosło wokół uzależnienia od seksu, które trudno odróżnić od „bycia wyzwolonym seksualnie” czy odwagi w poszukiwaniu seksualnej tożsamości.
Większość oglądanych przez nas filmów traktuje temat stereotypowo, ale w ostatnich latach powstało kilka pozycji przełamujących kinowe schematy i odważnie podejmujących problem. Jedną z nich jest „Wstyd” Steve’a McQueena.
Najsłynniejszy chyba stereotyp seksualnego zdobywcy utożsamiany jest z postacią Jamesa Bonda. Od legendarnego tajnego agenta Jej Królewskiej Mości, skaczącego z samolotów, biegającego szybciej niż pociąg i z sukcesem kończącego każdą, mrożącą krew w żyłach akcję, nikt nie oczekuje głębszej refleksji nad sobą, a tym bardziej nad swoją seksualnością. Film ma wszak swoją konwencję, do której przywykły miliony fanów. Gdzieś w tle przewijają się kobiety – obowiązkowo piękne, czasem zimne i wrogie, niezmiennie jednak ulegające czarowi Jamesa i uprawiające z nim seks bez zobowiązań. Tzw. dziewczyny Bonda doczekały się nawet własnej tabelki na Wikipedii, w której ich nazwiska przyporządkowane zostały do tytułów kolejnych filmów z serii o niepokonanym agencie. James jest zawsze przystojny, jego kobiety starannie umalowane i ponętnie ubrane, a seks (bądź jego sugestia) bardzo ładnie i subtelnie pokazany. Dziewczyny pojawiają się i znikają, a o tym, co czuje Bond w związku z uprawianym z nimi przypadkowym seksem – i czy w ogóle coś czuje – niewiele wiemy. Konwencja filmu sensacyjnego i mit agenta 007 są na tyle silne, że nie sposób wspomnieć o kompulsywnym seksie w odniesieniu postaci Bonda, nie narażając się na gromki śmiech jego fanów. A tym bardziej zaryzykować tezy, że agent 007 nie radzi sobie z emocjami pojawiającymi się w związku ze … stresującą pracą i rozładowuje je poprzez seks uprawiany nałogowo. Nawet nieduże zmiany w konstrukcji postaci, pojawiające się od niedawna w serii – w „Casino Royale” James Bond grany przez Davida Craiga zakochuje się w pięknej Vesper Lynd (Eva Green), zamiast uwieść ją i na drugi dzień o tym zapomnieć – wzbudziły pełne niechęci komentarze internautów.
Odheroizowany i smutny obraz seksualnego zdobywcy pojawia się natomiast w odważnym filmie „Wstyd” Steve’a McQueena. Główny bohater, Brandon (Michael Fassbender), podobnie jak Bond, bez problemu podrywa kobiety w klubie. Choć specjalnie o to nie zabiega, w przeciwieństwie do swojego przyjaciela z pracy. Brandon seks z nowo poznaną kobietą uprawia niemal natychmiast, w zaułku na ulicy. Kim jest Brandon? Imprezującym nastolatkiem? Osobą uzależnioną od narkotyków, przez które nie kontroluje własnych poczynań? Nie. Jest eleganckim, trzydziestokilkuletnim pracownikiem korporacji. Ma dobrą, stałą pracę i piękne mieszkanie w dobrej dzielnicy Nowego Jorku. Niestety, to nie chroni przed popadnięciem w uzależnienie. Brandon ląduje w coraz to gorszych miejscach, poszukując możliwości uprawiania kompulsywnego seksu. W kolejnym pubie nie może się powstrzymać przed złożeniem jednoznacznej propozycji przypadkowej dziewczynie, w bardzo dobitny sposób. Zostaje pobity przez jej chłopaka i wyrzucony za drzwi. Jak wygłodniałe zwierzę krąży jednak dalej ulicami Nowego Jorku. Ze względu na wygląd trudno mu wejść do kolejnego klubu, ale i tak znajduje sposób, by się tam przedostać i uprawiać seks, tym razem z przypadkowym mężczyzną, w wyjątkowo mało romantycznym otoczeniu. W scenie finałowej widzimy Brandona „kochającego się” z dwiema kobietami. Nie ma tu nic z emocjonującego dreszczyku erotyzmu, radości, przyjemności. Jest przymus, który musi być natychmiast rozładowany i charakterystyczna dla uzależnienia od seksu potrzeba zwiększania dawki doznań.
Uzależnienie Brandona dawno już „nie mieści się” w jego czasie wolnym, wpływa destrukcyjnie na pracę i życie osobiste. Trudno mu się skupić, spóźnia się do pracy bądź wychodzi w godzinach, w których nie powinien tego robić. W służbowym komputerze Brandona szef znajduje materiały o treści pornograficznej, które uważa za odrażające, choć sam „nie jest święty” i miewa pozamałżeńskie romanse. W porównaniu do głównego bohatera reprezentuje jednak pewną normę – seksualnego rozpasania, a nie uzależnienia.
Najbardziej przejmujący aspekt uzależnienia Brandona, ukazany we „Wstydzie” to spustoszenie w obszarze międzyludzkich relacji, czy raczej kompletny brak bliskich więzi. Gdy pojawia się szansa na normalny związek, Brandon nie potrafi się w nim odnaleźć. Nie potrafi już uprawiać seksu tak, jak ludzie zdrowi, nie dotknięci uzależnieniem i nie umie zbudować bliskiej emocjonalnie relacji. Apogeum następuje, gdy Brandona odwiedza jego młodsza siostra Sissy (Carey Mullligan), zagubiona i potrzebująca ciepła. Zostaje brutalnie odtrącona przez brata, bo zaburza jego rytm życia, podporządkowany uzależnieniu. W chwili rozpaczliwych telefonów Sissy, poprzedzających jej próbę samobójczą, Brandon zajęty jest tym, co w jego życiu najważniejsze – uprawianiem kompulsywnego seksu.
Paulina Ilska