6 szlachetnych cech, które sprawiają, że możesz zostać pracoholikiem
W dzisiejszych czasach trudno oprzeć się wrażeniu, że do rosnącej w statystykach liczby pracoholików przykładają rękę sami pracodawcy. Gry, w które wciągają swoich pracowników, często wywołują lęk przed utratą pracy oraz poczucie winy. Pracoholizm zbiera żniwo również przez niepewną sytuację na rynku. Konkurencja rośnie, sytuacja finansowa firm bywa różna – często chwiejna, więc angażujemy się bardziej. Co więcej, jesteśmy pchani w szpony uzależnienia również przez naszych nieświadomych rodziców… Jak? Wykształcają w nas kilka bardzo szlachetnych cech, które w życiu są bardzo potrzebne, jednak w okolicznościach sprzyjających rozwojowi uzależnienia mogą okazać się brakującym elementem układanki pt. “pracoholizm”.
Cecha nr 1: Perfekcjonizm
Naczelna cecha niemal każdego pracoholika. Osoby uzależnione od pracy nigdy nie są z siebie zadowolone, nie potrafią przyznać, że zrobiły wystarczająco dużo i wystarczająco dobrze. Zawsze widzą to, co można byłoby poprawić lub zrobić lepiej. Jest to jednak iluzja, bo tak naprawdę nie potrafią realnie ocenić swoich możliwości i wyników swoich starań. Stare porzekadło mówi, że “lepsze” jest wrogiem „dobrego”. Uczmy nasze dzieci, by potrafiły cieszyć się z tego, co udało im się osiągnąć. Nawet z niewielkich sukcesów, które być może znikają na tle osiągnięć kolegów z klasy. Nie chodzi o to, by zawsze być prymusem, lecz o to, by poznać swoje możliwości, uczyć się nowych rzeczy przez całe życie, ale nie gonić za ideałem, bo ten po prostu nie istnieje.
Cecha nr 2: Skromność
Często pod płaszczem skromności, którą staramy się wpoić naszym dzieciom, by później móc pochwalić się, że „takie ono zdolne, a wcale się tym nie chwali”, chowa się tak naprawdę zaniżanie ich osiągnięć. Tekst, który każdy z nas zna z dzieciństwa: „dlaczego tylko czwórka, a nie piątka?” powoduje, że dziś, jako dorośli, wciąż po pierwsze gonimy za przeklętym „lepszym”, a po drugie mamy poczucie, że jesteśmy gorsi od innych. Niewychylanie się ze swoimi sukcesami to fałszywa skromność, to nic innego, jak niskie poczucie własnej wartości. Osoba, która nie potrafi docenić swoich umiejętności, nie ceni swojego czasu i wysiłku, to idealny kandydat na pracoholika. Jeśli sami nie docenimy swojej pracy, którą wkładamy w wykonywanie swojego zawodu, nie doceni jej również pracodawca. A bardzo możliwe, że ją wykorzysta.
Cecha nr 3: Ambicja
To znów cecha pożądana i bardzo zgubna. Oczywiście nie chodzi o to, by wmawiać dzieciom, że najlepiej jest żyć po najniższej linii oporu, ale nie chodzi również o to, by stawiać poprzeczkę najwyżej jak się da. Poprzeczka powinna być wysoko, ale pomiędzy kolejnymi stopniami do przeskoczenia powinno być sporo miejsca na odpoczynek, leniuchowanie i afirmację siebie. Inaczej nasze ambicje będą rosły w nieskończoność, dając złudzenie, że wciąż robimy za mało lub zbyt kiepsko. A to już próg do bycia fałszywie skromnym perfekcjonistą.
Cecha nr 4: Pracowitość
Tak jak pozostałe cechy, jest domeną pracoholików przeinterpretowaną na korzyść nałogu. Pracowitość jest w cenie i bardzo się opłaca. W rozsądnej wersji doprowadzi nas do sukcesu – wiele razy udowodniono już, że awans zawodowy w przeważającej części wiąże się właśnie z pracowitością, a nie ilorazem inteligencji. Jeśli jednak fakt, ze pracujemy dużo i ciężko, nie tylko w biurze, ale i w domu, przekłada się bezpośrednio na nasze samopoczucie i kiedy czujemy się lepsi, bo możemy z listy odhaczyć kilkanaście zadań, a nie kilka, to oznacza, że nasza pracowtość zamienia się w nałóg. Że daje nam korzyści, które powinniśmy czerpać z zupełnie innego źródła…
Cecha nr 5: Poświęcenie
Kto z nas nie pamięta, jak w dzieciństwie babcie czy mamy wmawiały nam, że pomóc zawsze trzeba, nawet kosztem swoich spraw czy swojego zdrowia. Ten toksyczny altruizm, który przedstawiano nam za młodu jako szlachetną cechę dziś w dobie korporacji i wolnego rynku obraca się przeciwko nam. Pomagamy zapracowanej koleżance z pracy, zakłopotanemu szefowi, ratujemy zagrożony porażką projekt… Po co? Bo chcemy czuć się potrzebni, ważni i dobrzy, a to znów korzyści, które powinny płynąć nie z faktu, że komuś pomagamy, lecz z tego, kim bylibyśmy nawet jako bezrobotni. Pomaganie nie zawsze jest plusem, poświęcenie tym bardziej. Pracoholicy i potencjalni pracoholicy zawsze na pierwszym miejcu postawią pracę, a na drugim swoje dobro. A w każdym przypadku powinno być odwrotnie.
Cecha nr 6: Samodzielność
Tak, również ta praktyczna cecha może się obrócić przeciwko nam, jeśli za daleko w nią zabrniemy. Pracoholik jest święcie przekonany, że nikt nie może mu pomóc i nikt nie potrafi zrobić pewnych rzeczy tak dobrze, jak on. Brak mu pokory, nie potrafi przyjąć do wiadomości faktu, że ktoś mógłby go po prostu wyręczyć. Nagromadzenie sobie długiej listy zadań do wykonania to jego priorytet, więc nie odda nikomu ani jednego. W taki sposób zostaje sam z ogromem pracy, której nigdy nie wykona, którą zawsze będzie poprawiał do ostatniego szczegółu, bo bez niej czuje się nikim.I w taki sposób jego samodzielność zamienia się w… samotność.
Na podstawie broszury „Pracoholizm. Uzależnienie czy konieczność?”, mgr Jacek Telesfor Kasprzak, Dyrektor Zakładu Lecznictwa Odwykowego w Czarnym Borze
Oprac. Ewa Bukowiecka-Janik
Współpraca: Dorota Bąk