Gra na giełdzie i giełda online – jak uzależniają?
„Jak mawiają wytrawni maklerzy, gra na giełdzie jest wyborem pomiędzy strachem a chciwością. Badania wskazują, że hazardziści stanowią na giełdzie taki sam odsetek jak gdzie indziej, przy czym liczba uzależnionych będzie rosła wraz z rozwojem tego rynku w Polsce” – mówi psycholog dr Łukasz Prysiński.
Redakcja: Kiedy myślimy o uzależnieniu od hazardu zazwyczaj kojarzymy automaty do gier, kasyna, zakłady bukmacherskie. Natomiast uzależnić można się także od gry i inwestowania na giełdzie, zwłaszcza online. Jaka jest skala tego problemu w Polsce i na świecie?
Dr Łukasz Prysiński: Facet siedzi przy biurku, jest niewyspany. On nigdy nie jest wyspany, bo ma tylko 45 minut przerwy w ciągu dnia i 3 godziny na sen w nocy, bo różnica czasu pomiędzy miastami, gdzie siedziby mają liczące się giełdy, wymusza taki właśnie układ dnia. Przed sobą ma dwa laptopy. Na jednym otwarta jest strona banku, i konto giełdowe pozwalające kupować i sprzedawać akcje, na drugim zazwyczaj mienią się na zielono i czerwono kursy akcji i przesuwają wykresy analizy technicznej, ale teraz we Frankfurcie jest przerwa, więc monitor wypełniony jest kulkami. To taka gra, która pozwala na chwilę się wyłączyć i zregenerować wzrok, a przede wszystkim zapomnieć, nie myśleć o tym, co za 5 minut pojawi się na ekranie, a na ekranie musi pojawić się zielony kolor, inaczej ten człowiek nie spłaci kredytu i będzie musiał sprzedać mieszkanie. Tak wygląda chwila z życia gracza giełdowego, który jest uzależniony.
Jak mawiają wytrawni maklerzy, gra na giełdzie jest wyborem pomiędzy strachem a chciwością. Rynek akcji jest nieodłącznym elementem funkcjonowania gospodarki rynkowej i nie należy go postrzegać jako siedliska hazardzistów. Osoby dotknięte tym uzależnieniem mają o wiele łatwiejszy dostęp do zakładów sportowych, zdrapek, kasyn i wielu innych. Badania wskazują, że hazardziści stanowią na giełdzie taki sam odsetek jak gdzie indziej, przy czym liczba uzależnionych będzie rosła wraz z rozwojem tego rynku w Polsce.
Czy giełda uzależnia tak samo, jak „tradycyjnie” pojmowany hazard? Jak w tym przypadku wyglądają fazy uzależnienia?
W tym pytaniu kryją się dwie istotne kwestie, czyli mechanizm giełdy i mechanizm uzależnienia i oba trzeba przybliżyć, aby zrozumieć istotę problemu.
Sam mechanizm uzależnienia jest właściwie taki sam, należy jednak zwrócić uwagę, że giełda jest na tyle skomplikowanym mechanizmem, że może ukrywać uzależnienie. Nie wiadomo bowiem, czy inwestor jeszcze buduje agresywny portfel, czy może już uprawia hazard.
Mechanizm uzależnienia działa zawsze w następujący sposób: krok pierwszy – czuję ból i cierpienie, krok drugi – szukam znieczulenia (np. w alkoholu, narkotykach, zakupach, przeglądaniu stron pornograficznych, obstawianiu zakładów sportowych). Krok trzeci – mam poczucie winy, bo przegrałem, wydałem, upiłem się, itd. – więc cierpię bardziej, do tego jestem biedny i skrzywdzony. Krok czwarty – szukam znieczulenia. Mechanizm ten nabiera charakteru kompulsji i zasila się samoistnie.
Jeśli chodzi o specyfikę hazardu, to źródłem znieczulenia jest wizja wygranej. Uczeń ósmej klasy powinien wiedzieć, że gracz w kości, jeśli grałby nieskończenie długo, to jego suma wygranych i przegranych byłaby taka sama. Hazardzista myśli jednak, że będzie miał szczęście i oszuka matematykę. Niektórzy nawet układają sobie algorytmy grania sądząc, że prawdopodobieństwo wygranej będzie większe niż 0,5. Jest to myślenie magiczne i dostarcza podniecenia. Efekt jest oczywiście przewidywalny – nie da się wygrywać na dłuższą metę.
Giełda może być miejscem uprawiania hazardu, kiedy inwestor przestaje się kierować danymi pochodzącymi z analizy technicznej i fundamentalnej spółek, tylko na swoim „przeczuciu”.
Trading kojarzy się z czymś ekskluzywnym, dostępnym tylko garstce ludzi. Forex, inwestowanie, analizy, notowania, wykresy spółek giełdowych… Trudno to łączyć z uzależnieniem…
Inwestowanie na giełdzie jest niezwykle skomplikowane, ponieważ liczba danych do przeanalizowania jest ogromna. Pomijając instytucjonalnych uczestników rynku papierów wartościowych, skupić się możemy na indywidualnych graczach. Jak więc może grać przeciętny Kowalski? Główne strategie to gra „na niedźwiedzia” i „na byka”, ale wielu inwestorów gra też „na dywidendy”. Ta ostatnia strategia jest najbezpieczniejsza, ponieważ inwestor buduje portfel w ten sposób, żeby zmaksymalizować dywidendę, czyli udział w zyskach zakupionych firm (pamiętajmy, że każdy, kto kupi jedną chociaż akcję firmy, staje się jej współwłaścicielem, więc ma prawo do zysku). Gracze skupieni na dywidendach praktycznie się nie uzależniają.
Strategia „na niedźwiedzia” polega na tym, że inwestor kupuje akcje, które tanieją, ponieważ liczy że w przyszłości ten trend się odwróci i ceny pójdą w górę i uda się odzyskać zainwestowany kapitał z zyskiem. Ta strategia najbardziej sprzyja uzależnieniu, bo gracze nawet dobierają się w grupy i wspólnie inwestują licząc na to, że giełda za nimi „pociągnie” trend kupowania taniejących akcji i za chwilę zyskają one na wartości.
Strategia „na byka” jest bezpieczniejsza, bo opiera się na założeniu, że kupuje się akcje, które drożeją, licząc na to, że będą drożały w przyszłości. Nie można mieć jednak złudzeń, że ryzyko tej strategii jest małe, bo to nieprawda. Ryzyko gry na giełdzie jest zawsze duże, inaczej nie ma mowy o zyskach.
Kogo najczęściej dotyczy ten problem?
Jest to problem wszystkich ludzi, którzy zamiast iść przez życie ze świadomością, że składa się ono zarówno z chwil pięknych, jak i problemów, w momentach trudnych koncentrują się na tym, że są biedni i życie traktuje ich niesprawiedliwie, więc trzeba się znieczulić. To jest opis każdego kandydata na uzależnionego. Żeby grać na giełdzie nie trzeba być bogatym. Jeśli coś wyróżnia hazardzistę giełdowego, to najczęściej jest on lepiej wykształcony niż inny hazardzista.
Uzależnić się może każdy z nas, nie wolno nigdy myśleć, że mnie to nie dotyczy.
Co powinno zaalarmować, jeśli sami inwestujemy na giełdzie? Czy mógłby Pan wymienić objawy, które już wskazują na problem?
Jest sześć objawów, które powinny niepokoić. Po pierwsze głód grania. Po drugie, jeśli gramy zbyt długo, zbyt intensywnie i na sumy, które są dla nas niebezpieczne. Po trzecie, jeśli czujemy się źle, kiedy nie gramy. Po czwarte, kiedy stwierdzamy, że gramy, chociaż obiecaliśmy sobie, że dziś tego nie będziemy robić. Po piąte, jeśli gramy, choć obiecaliśmy np. iść z dzieckiem na basen i – po szóste – wreszcie, kiedy gramy, pomimo tego, że gramy już pieniędzmi pożyczonymi, a obiecaliśmy sobie, że jak przegramy nasz majątek, to nie będziemy dalej grać.
Gdzie mogą szukać pomocy osoby, które grają na giełdzie w sposób problemowy?
Pomoc można uzyskać w ośrodkach specjalizujących się w leczeniu uzależnień behawioralnych, również w naszej Klinice.
Czy terapia uzależnienia od gry na giełdzie przebiega tak samo, jak w przypadku uzależnienia od hazardu?
Zasadniczo tak. Uzależnienie od giełdy to uzależnienie od hazardu. Trzeba tylko pamiętać, że pomimo to, iż leczenie uzależnień ma pewien ustalony przebieg, każdy człowiek jest inny i niepowtarzalny, więc i terapia musi być dostosowana do każdego człowieka. Kluczem do zatrzymania nałogu (uzależnienie można zatrzymać, nie da się go pozbyć) jest dotarcie do przyczyn ludzkiego cierpienia. Samo wstrzymanie objawów nie wystarczy.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. Nick Chong, Unsplash.com
Dr Łukasz Prysiński – Psycholog w Klinice Psychiatrycznej i Terapii Uzależnień Wolmed w Dubiu k. Bełchatowa